Czasami nic wtedy nie pomaga.
A czasami pomaga zabranie lalki na spacer.
Namówiłam moją nową lalkę -Dee.
Wybrałyśmy coś z ciuszków, które leżą na półce już nie pamiętam jak długo (jakoś nie miałam czasu zrobić im fotek).
I poszłyśmy...
A oto efekty:
Mam nadzieję, że Dee spodoba Wam się w takim "codziennym" wydaniu.
Po bardzo miłych komentarzach do poprzedniego posta, wydaje mi się, że jakoś spokojniej patrzy na świat!
(Może dlatego, że przestałam jej grozić piątym przemalowaniem oczu ;)